Zaczęło się właściwie...niewinnie ;)
Zawsze mi się podobała ozdobna, efektowna biżuteria. Taka, że jak już się ją założy...to właściwie nic więcej nie trzeba ;) Długo szukałam takiej dla siebie (metodą prób i błędów oczywiście, zapełniając kolejne pudełeczka i kuferki kolejnymi sztukami biżu ;)), aż wreszcie stwierdziłam, że najlepiej będzie jak wezmę sprawy w swoje ręce. DOSŁOWNIE!
Efekt? Bransoletki. Na początku w czerni i srebrze. Takie jak ta tutaj: (przy czym zaznaczam, że te już w świat poszły :) nie to, że nie można zamówić podobnych, ale na składzie nie mam :P)
aaa, jakby kto chciał wiedzieć, to zapinane są na zatrzaski, a ten piękny kamyczek pośrodku to taki osobliwy guzik :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz